czwartek, 13 marca 2014

Poród

Autor: Tata


Cześć wszystkim !!!

Wczoraj w nocy urodził się mój synek, dokładnie o 23.50, 12.03.2014 roku. Waży 3,3 kg, wzrostu ma 53 cm i wszystkie punkty zaliczone, czyli 10/10 !!!

Ale nie myślcie sobie że wszystko poszło zgodnie z umową, która brzmiała, że jego mama kichnie a on wyskoczy :) Zaczęło się oczywiście rano, przed pracą poleciałem do szpitala aby odwiedzić żonkę na oddziale patologi ciąży i sprawdzić ile przytyła na szpitalnym jedzonku. Akurat badali młodego za pomocą KTG i robili test oksytocyny podawanej na pobudzenie skurczy.

Wybiła 9.15 i słyszę że mam iść po położną, żeby sprawdziła czy wszystko jest ok, zgadnijcie co - "Wody odeszły" -  powiedziała położna. Wtedy serducho mocno przyspieszyło, jest akcja, w końcu, pewnie za chwilę zacznie się poród, świetnie!. Nic bardziej mylnego, widzieliście przecież godzinę porodu.

Przenieśli nas na trakt porodowy, no teraz to już musi być z górki, tak myślałem. Okazało się ze pierwsze skurcze pojawiły się dopiero ok 13.00 i to w dodatku wypracowane spacerem po szpitalnym korytarzu. Przynajmniej ominie nas kroplówka z oksytocyną, którą mieliśmy dostać. Nic bardziej mylnego, maszerujemy, spacerujemy przez kolejne godziny, dostajemy płyny na wzmocnienie i nawodnienie.

Nie myślcie sobie, że przez ten czas nie ma żadnych skurczów, błąd, są ale nie na tyle mocne, według położnej jak powinny być.

Teraz panowie spróbuje określić termin skurcz. Bo myślę że paniom nie ma sensu tego tłumaczyć. A wiec na początek żeby nikt nie pomyślał, że ja wiem jak to boli. Nie nie wiem, ale po tym co widziałem to mogę to porównać tylko do jednego. Pogrywam czasem w piłkę nożną, zdarza się, iż na meczu można oberwać np. piłką w jajka, ból niesamowity, nie wiesz co ze sobą zrobić i kiedy przejdzie. A niech pech zechce, że zaraz dostaniesz jeszcze raz, nie do zniesienia. To teraz wyobraźcie sobie, że ktoś kopie was w jaja co 5 minut, regularnie, systematycznie, ciągle i mocno. Potem co 3 minuty, a potem co 2 minuty, bez przerwy, bez czasu na regenerację.

Tak właśnie wyglądały skurcze u mojej żonki od momentu podania kroplówki z oksytocyną o 20.50. To wtedy zdecydowano się na przyspieszenie akcji porodowej. Skurcze nasilały się systematycznie i bolały coraz mocniej. Panowie, którzy zdecydujecie się być przy porodzie, musicie właśnie wtedy pokazać kochones, musicie być mega wsparciem dla żonki, nie możecie marudzić i pokazywać słabości. Musimy być twardzielami, ale i tak to nasza pani jest największą fighterką. Sytuacja dochodzi do takiego momentu, że jesteś w stanie obiecać żonie wszystko co tylko zechce (dobrze, że nie jest w stanie racjonalnie pomyśleć, bo wtedy byłbym ugotowany).

Po ciężkich negocjacjach z położną o znieczulenie, udało się wypracować kompromis o 22.30. Właśnie wtedy wpadł anestezjolog z igłą, która mnie przebiłaby chyba na wylot. Na szczęście okazał się niezłym specjalistą i wykonał znieczulenie bez najmniejszego problemu. Nadkroczyła ulga w bólach i chwila wytchnienia.

Minęły kolejne minuty, aż w końcu o 23.50 młody zapłakał na piersi swojej dzielnej mamusi. Niesamowite uczucie, którego nawet nie będę próbował opisać. Miki jest już z nami, jest cudowny, śliczny i malutki. Żonka dochodzi do siebie, a ja szykuje się na zmiany w naszym życiu.


2 komentarze:

  1. Kochani gratuluje Wam z calego serducha :) Az mi sie moj porod przypomnial ujjj.... Bąsiu piękny, czekam na wiecej zdjęc! Usciskajcie go od cioci Oli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekujemy Olcia, uściskamy i ucałujemy Mikiego. Pozdrawiamy waszą trójkę. Buziaki

    OdpowiedzUsuń