Mamusia wpadła na pomysł uszycia dla mnie kocyka. Pomysł zacny, przyznaję. W końcu muszę pod czymś spać i mogłoby mi być w nocy ciepło. Rodzice długo zastanawiali się w czym utulać mnie do snu. Chyba nadal nie podjęli ostatecznej decyzji. Podobno kołderki są zalecane dla dzieci od roku w wzwyż, a do takiego wieku jeszcze mi troszkę brakuje, w śpiworek nigdy nie wiadomo czy dam się włożyć, padło więc na kocyk. Ale nie kocyk byle jaki - kocyk mamusiny, trzywarstwowy, z polarkiem minky i ogromem metek do memłania.
Najpierw mama wybrała materiały w moje ulubione kolorki. Potem tata przyniósł maszynę do szycia i tu zaczęły się problemy. Stopka od maszyny poleciała na podłogę i roztrzaskała się na kawałki. No to myślę - "Miałem kocyk...", ale nie martwcie się - Takich dwóch, jak nas trzech, nie ma ani jednego! Poskładaliśmy wszystko do kupy i do dzieła.
|
|
Z małą pomocą naszego domowego sierściucha mamusia ułożyła wszystkie komponenty i zszyła wszystko razem za pomocą swojej antycznej maszyny do szycia. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że sierściuch słabo sygnalizował, że kolejność warstw jest nie taka jak trzeba, a mamusia w ciąży ma trochę problem z koncentracją. Niestety trzeba było wszystko spruć i zacząć od nowa.
Parę godzin później, po kilkukrotnym zerwaniu nitki, po złamaniu igły powstał mój pierwszy kocyk.
Jest bardzo ładny, nie na darmo Mamusia słynie z dobrego gustu.
OdpowiedzUsuńMamusia dziękuje :)
OdpowiedzUsuń