piątek, 21 marca 2014

Pierwsza kupa, pierwsza kąpiel, pierwsza awaria

Autor: Tata

Po tygodniu spędzonym po porodzie w szpitalu, w końcu wszyscy troje jesteśmy razem w domu. Więc jako przykładny tata mam na głowie kilka spraw taktyczno-technicznych do ogarnięcia. Wiecie, taki mały człowieczek potrafi nieźle narozrabiać w tym małym pamperuchu :) Oczywiście nie miałem żadnego doświadczenia wyniesionego z lat wcześniejszych odnośnie zajmowania się takim malutkim cudeńkiem. 

Chwila, gdy pierwszy raz bierzesz na ręce swojego, niedawno narodzonego synka jest wspaniała, tracisz wszystkie obawy odnośnie noszenia malucha. Nie wiedziałem czy będę potrafił odpowiednio malucha trzymać, nosić i podnosić. Teraz już wiem, panowie i panie, bez obaw, wszystkie strachy znikają, mimo, iż ręce nadal się trochę trzęsą to mały musi się czuć bezpiecznie. 

Jeszcze przed wyjściem ze szpitala, moja żona zastanawiała się, któregoś dnia czy wszystko z Mikim jest ok, gdyż przez cały dzień nie robił kupy. Na szczęście położne nas uspokoiły. Taka sytuacja jest podobno jak najbardziej normalna - kupa może się nie pojawiać nawet przez tydzień. Gdy pięć minut później wsiadałem do samochodu, odebrałem telefon: "Tata, kupa" :)

Wtedy nie wróciłem na oddział, aby przewinąć syna, ale oczywiście taka sytuacja jest nieunikniona. Ja, człowiek, który dusi się z rana gdy musi zapiąć krawat pod szyją myślałem, że przewinięcie młodego nie będzie łatwe. Pierwsze ruchy w tym kierunku faktycznie okazały się dość nerwowe, przecież jest taki maluchny, taki bezbronny i trzeba cholernie uważać. Mimo wszystko: młody ryczy, ręce znów się trzęsą, jakaś dziwna presja i wierzgające nóżki małego robią swoje. Jednak dzielnie stawiłem temu czoła i dałem radę. Z każdą kolejną kupą nabieram wprawy i idzie mi coraz lepiej. Jakby co, kupy na razie nie śmierdzą

Pierwsza kąpiel, to także wydarzenie bez precedensu. Sytuacja podobna do przewijania pierwszej kupy, lecz dochodzi fakt, iż młodego muszę trzymać jedną ręką w wodzie, a w dodatku potem przekręcić go na brzuszek. W szpitalu robiły to położne, w domu to zadanie dla każdego super taty. Mamy za sobą dwie kąpiele. Myślę, że ta druga przebiegła sprawniej, ale nadal potrzebuje asysty :) 

Awaria! Czyli ile pamperuchów można wymienić podczas jednego przewijania. Nasz syn jak się okazuje nie jest oszczędny, pewnie wyczuł, że nie grożą mu żadne sankcje. Dziś rano, było "Tata kupa". Tata wstaje i zabiera się do roboty. Tyłek już wyczyszczony, nowy pamper przygotowany i co.... pierdziuch z kleksem, kleks na pamperze, na rękach (moich) i na podkładzie do przewijania. Gdy uporałem się z awarią i przygotowałem pamperucha na tą małą dupkę, nagle siurek zaczął obsikiwać wszystko dookoła. Zrobiłem szybki unik i ocaliłem oczy ale pamper, podkład i bodziak, czy pajacyk, nadal nie wiem, nie miały już tyle szczęścia. To nie jest wkurzające, przynajmniej na tym etapie, to jest kochane. 

9 komentarzy:

  1. Jestem świadkiem wydarzeń i muszę dodać, że w trakcie tych czynności dodatkowo całowany jest brzuszek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Siusiaki leją gdzie popadnie! Przykryj siusiak tetra = mniej obsikanego terenu. I przed Tobą jeszcze fontanna z kupy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kup lepiej taki wynalazek, który nazywa się daszek na ptaszek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś w nocy wycieraliśmy podłogę, więc może pomysł nie jest taki zły ;P

      Usuń
  4. Tytuł Najpiękniejszego i Najgrzeczniejszego Dziecka Marca zdobywa jednogłośnie..... M. !!!!
    Z podziwem -wczorajsze jury.

    OdpowiedzUsuń
  5. kupy to dopiero będą .. pachnące :)

    OdpowiedzUsuń