poniedziałek, 31 marca 2014

Nocne koszmary i inne potwory

Autor: Bąsiu


Żyjemy, żyjemy i to całkiem nieźle. Wiem, że dawno się nie odzywaliśmy, ale musiałem dać rodzicom czas, żeby się trochę ogarnęli w nowej sytuacji. I tak, wydaje mi się, że jestem bardzo grzeczny. Staram się nie płakać, ani nie marudzić. Śpię długo, jem krótko - dziecko aniołek.

Zauważyłem tylko, że rodzice są ciut nieprzytomni w nocy i nad ranem. Opracowali system. Jak budzę się w nocy, bo w brzuchu pusto i kiszki grają marsza to najpierw wstaje tata. Zmienia mi pieluchę, albo nawet dwie pieluchy, w zależności od tego czy postanowię mu wywinąć jakiegoś psikusa.

piątek, 21 marca 2014

Pierwsza kupa, pierwsza kąpiel, pierwsza awaria

Autor: Tata

Po tygodniu spędzonym po porodzie w szpitalu, w końcu wszyscy troje jesteśmy razem w domu. Więc jako przykładny tata mam na głowie kilka spraw taktyczno-technicznych do ogarnięcia. Wiecie, taki mały człowieczek potrafi nieźle narozrabiać w tym małym pamperuchu :) Oczywiście nie miałem żadnego doświadczenia wyniesionego z lat wcześniejszych odnośnie zajmowania się takim malutkim cudeńkiem. 

Chwila, gdy pierwszy raz bierzesz na ręce swojego, niedawno narodzonego synka jest wspaniała, tracisz wszystkie obawy odnośnie noszenia malucha. Nie wiedziałem czy będę potrafił odpowiednio malucha trzymać, nosić i podnosić. Teraz już wiem, panowie i panie, bez obaw, wszystkie strachy znikają, mimo, iż ręce nadal się trochę trzęsą to mały musi się czuć bezpiecznie. 

wtorek, 18 marca 2014

Historia kapuścianej miłości - czyli co z tym biustem

Autor: Bąsiu
źródło: Internet
O zaletach karmienia piersią pisać nie będę. Są argumenty za i przeciw, pewnie więcej za niż przeciw, ale każdy może mieć własne zdanie. Pamiętajcie jednak mamy, te które nie zdecydowałyście się na karmienie piersią, że oznajmiając taka decyzję pediatrze w szpitalu skazujecie się na rolę matki terrorystki - przynajmniej tak będziecie postrzegane.

My z mamcią zdecydowaliśmy się na wykarmienie mojej małej mordki sposobem naturalnym. Pierwszy dzień nie było problemu. Przespałem 24 godziny to i jeść nie chciałem. Później w sumie też nie było źle. W dzień szło ok, w nocy trochę gorzej. Ja piłem na śpiocha, mama na śpiocha karmiła i tak sobie przysypialiśmy przypięci do siebie nawet 1,5 godziny. Podobno to norma - wytłumacz to tylko świeżo upieczonej mamie, która marzy o tym, żeby się położyć. Za to mi było baaardzo przyjemnie ;)

sobota, 15 marca 2014

Pępkowe, czyli impreza w męskim wydaniu

Autor: Tata

Wczoraj wieczorem zgodnie z tradycją odbyło się pępkowe za zdrowie Mikiego. Moment dość dobry skoro i młody i jego mama muszą przymusowo zostać dłużej w szpitalu to ja mogłem dziś spokojnie dojść do siebie i zjawić się w szpitalu trochę później niż zwykle. 

czwartek, 13 marca 2014

Poród

Autor: Tata


Cześć wszystkim !!!

Wczoraj w nocy urodził się mój synek, dokładnie o 23.50, 12.03.2014 roku. Waży 3,3 kg, wzrostu ma 53 cm i wszystkie punkty zaliczone, czyli 10/10 !!!

Ale nie myślcie sobie że wszystko poszło zgodnie z umową, która brzmiała, że jego mama kichnie a on wyskoczy :) Zaczęło się oczywiście rano, przed pracą poleciałem do szpitala aby odwiedzić żonkę na oddziale patologi ciąży i sprawdzić ile przytyła na szpitalnym jedzonku. Akurat badali młodego za pomocą KTG i robili test oksytocyny podawanej na pobudzenie skurczy.

wtorek, 11 marca 2014

Na szpitalnym wikcie

Autor: Bąsiu


Jakby ktoś był zainteresowany... nadal okupuję brzuch mamusi! Wiem, że wszyscy chcą żebym wylazł i żeby mogli mi pogilać koślunki bezpośrednio, a nie przez brzucha, ale ja mam Was na razie w swojej małej zgrabnej d... :P

Tymczasem nadal siedzimy/leżymy z mamą w szpitalu. Nabroiłem strasznie w tą niedzielę. Boję się, że mama mnie za to znielubi. Nudzimy się okropniaście. Nie ma tu nawet gdzie iść. Czasem urządzamy sobie spacery od jednego końca korytarza do drugiego końca - pasjonujące zajęcie.

niedziela, 9 marca 2014

Fałszywy alarm

Autor: Bąsiu

Hej, wiecie co? Moi rodzice to straszni panikarze. Nic, a nic  nie dadzą się wyspać małemu człowiekowi. Dziś rano próbowałem uciąć sobie trochę dłuższą drzemkę niż zwykle. I zgadnijcie co? Alarm. 

Mama i tata byli już przygotowani do wyjazdu do naszego remontowanego domku, ale padło jedno ale za to bardzo ważne pytanie - "Czy młody dziś się już ruszał?". Jedziemy całą trójką samochodem, a ja dalej smacznie sobie śpię, mimo że mama trzęsie brzuchem, tata mnie woła i jeszcze dorzucają kostkę czekolady dla pobudzenia. Obudziłem się i miałem nadzieję, że jestem już u siebie w domku, a tu mi jakaś pani zagląda do środka i mierzy i sprawdza i słucha.... - o co chodzi???

piątek, 7 marca 2014

Megus

Autor: Megus



Cześć Bąsiu kochany!

Co za dzień! Tak się dziś wszystko pogmatwało, że okazało się, że nie mogę doczekać czasu, w którym przyjdziesz na świat. Ty się coś nie spieszysz, a ja musiałam nagle zniknąć.

Bardzo żałuję, że się nie poznamy. Wiem co z Ciebie wyrośnie za element, bo znam Twoich rodziców. Niezłe z nich gagatki! Prawie cały czas sobie żartują. Nawet ze mnie! Ostatnio zrywali boki jak się zaklinowałam w krześle pod stołem…  A przecież każdemu może się to przecież przydarzyć.

Cóż…, Ty też, wydaje mi się, miałbyś przyjemność ze spotkania ze mną. Ja lubię wszystkich, a i wszyscy lubią mnie. Taki ze mnie pies.

wtorek, 4 marca 2014

Mój przyjaciel Franek

Autor: Bąsiu


Jeszcze nie wylazłem na światło dzienne bo mi dobrze u mamusi (choć dziś było wielkie sprzątanie), a już mam nowych przyjaciół, którzy na mnie czekają. Mamusia, zdolna bestia, razem ze zdolną ciocią, i babcią, która zajęła się wypychaniem, uszyły mi królika Franka. Pomyślały o wszystkim. Królik ma fantastyczne długie uszy, w sam raz do memłania - wiem bo wypróbował to mój kumpel Adaś. Do ślinienia nadają się też czapka, szalik i ręce. Z resztą nogą też nie pogardzę.

niedziela, 2 marca 2014

Noworodek vs. zwierzaki - czyli domowe zoo

Autor: Tata
via Pinterest

Już niedługo prosto ze szpitala do domu przywiozę żonę i młodego. Wszystko wydaje się w jak najlepszym porządku, lecz jest tu mały haczyk. Nie chodzi nawet o to, iż remont, który zacząłem w lipcu ubiegłego roku wciąż trwa i trwa, ani o to, że mieszkamy z  mamusią, a o gromadę sierściuchów biegających po domu. 

Wprowadzając się do teściowej zabraliśmy ze sobą kota oraz psa, a w domu już mieszkał taki sam duet. No cóż, 140 m2, cztery zwierzaki my i teraz jeszcze do gry wkroczy Bąsiu. 

Czyli tak, mamy dwa koty - znajdy, dachowce, dwa psy - labradora i jamnika, jamnior podobno rasowa miniaturka. Wiecie jak ciężko jest to towarzystwo ogarnąć na co dzień?! A gdy urodzi się młody, to  sam nie wiem jak zareaguje na nasze domowe zoo i jak będą się zachowywały poszczególne sierście.