środa, 30 kwietnia 2014

Szczepienie niemowlaka

Autor: Tata
Źródło: internet
Pierwsze szczepienia nasze dzieci dostają jeszcze w szpitalu. Obligatoryjnie i bez marudzenia rodziców. Przychodzi pani pielęgniarka i wbija w małego człowieka igiełkę ze szczepionką na WZW B i gruźlicę. Kolejnym etapem tortur dla maluszka jest czas gdy nadchodzi drugi miesiąc życia. 

We wtorek wieczorem rozmawiałem przez telefon z kolegą z pracy i nieopacznie powtórzyłem jego pytanie:
"na co jutro szczepicie młodego???" (reakcję żony możecie sobie wyobrazić :) )
Oczywiście nie przeczytałem jeszcze wszystkich ulotek, które dostałem w przychodni, gdy zapisywałem Mikiego i nie wiedziałem na co, w jaki sposób i o co chodzi.
Późnym wieczorem przestudiowałem lekturę i zostało tylko kilka pytań. Po pierwsze: czy szczepimy jakimś "kombosem", po drugie: co ze szczepieniem na pneumokoki i rotawirusy. 

My w końcu zdecydowaliśmy się na szczepienia tzw. 6w1 + rotawirusy i pneumokoki oraz meningokoki, na które szczepionka zostanie podana w późniejszym terminie. 
Mimo, że jest to połączenie kilku szczepionek w jedną to i tak mały dostaje dwa zastrzyki w lewa i prawą nóżkę oraz doustnie do wypicia środek na rotawirusy.
Jak usłyszeliśmy młodego to stwierdziliśmy, że dokonaliśmy dobrego wyboru szczepionki - im mniej wkłuć tym lepiej. Owszem kosztowała nas ta wizyta trochę, szczególnie przez rotawirusy (pomyśleć, że taki mały łyczek w ampułce kosztuje aż tyle), ale po opowieściach naszych znajomych o borykaniu się zakażeniami tym czymś, stwierdziliśmy że wolimy uchronić młodego za każdą cenę.

A ceny są takie:

  • standardowe - darmowe
  • 5w1 - ok 120 zł jedna dawka
  • 6w1 - ok 190 zł jedna dawka
  • pneumokoki - 250-300 zł za dawkę
  • meningokoki - 110-150 zł za dawkę
  • rotawirusy - 600-700 zł za cały cykl
  • kleszczowe zapalenie mózgu - ok. 30 zł za dawkę
  • grypa - ok. 90 zł za dawkę
Rodzice szykować portfele.


Wiemy, że chodzą po internecie teorie, że szczepienia są be, fuj i zarabiają na tym jedynie koncerny farmaceutyczne przy okazji trując nasze dzieci... ale komu wierzyć? Może własnemu instynktowi macierzyńskiemu i tacierzyńskiemu.

"Po zaszczepieniu maluszek może stać się marudny i mieć stany podgorączkowe oraz delikatne obrzęki w miejscu szczepienia." Takie dostaliśmy informacje od pani pediatry. Po powrocie do domu faktycznie Mikołaj trochę popłakiwał i nie miał ochoty na jedzenie. Zastanawialiśmy się czy można podać np. paracetamol. W końcu trochę spanikowany pojechałem do apteki i kupiłem paracetamol, gdyż ten w domowej apteczce okazał się dobry dla dzieci dopiero od 3 miesiąca życia. 
Po telefonicznej konsultacji z pediatrą w końcu nie podaliśmy leku, a młody w końcu się najadł i uspokoił.

Cała noc przed nami.....zobaczymy.

Zawsze może pomóc okład z kota.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz